Okładka książki
Okładka książki
tsole tsole
759
BLOG

Przypadek okiełznany w Matrixie

tsole tsole Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 56

 

Ks. Prof. Michał Heller, wybitny kosmolog, fizyk i matematyk, laureat prestiżowej nagrody Templetona w 2008 r. to człowiek niezwykle pracowity. Prócz aktywności naukowej na topie niezwykle abstrakcyjnych i intelektualnie wyrafinowanych dyscyplin, jakimi są nauki ścisłe, od lat uprawia masową produkcję książek i artykułów o charakterze popularnonaukowym, umiejętnie opowiadając normalnym „ludzkim” językiem o najeżonym matematyczną symboliką świecie zmagań przyrodników, dokonując jednocześnie czytelnej syntezy tej wiedzy z przemyśleniami teologów i filozofów.
Masowa produkcja może się kojarzyć ze sztampowością i tandetą – nic z tych rzeczy! U Michała Hellera wszystko jest dopracowane, i precyzyjne zaplanowane. Nie ma tu miejsca na przypadek. Tym bardziej ochoczo sięgnąłem więc po jedną z Jego najnowszych książek, „Filozofię przypadku”, ciekaw, jak też tak przekonany o hegemonii we Wszechświecie Rozumu, którego esencją jest wszak powtarzalność i przyczynowość, objaśni i usprawiedliwi powszechne w nim występowanie Przypadku: pierwiastka, którego esencją jest losowość i nieprzewidywalność.
Dodatkowym smaczkiem, który mnie, melomana szczególnie przyciągnął do tego dzieła jest jego podtytuł: Kosmiczna fuga z preludium i codą. Zwiastuje on strukturę książki: Preludium to historyczny wstęp, w którym Autor opowiada o zmaganiach człowieka z fenomenem losowości na przestrzeni dziejów, fuga przedstawia wysiłki okiełznania przypadku, próby ujęcia go w ryzy sformalizowanych, matematycznych struktur, wreszcie coda to imponująca synteza, w której Autor z fragmentów rozrzuconych po całej książce komponuje całościową panoramę, Matrycę Świata, w której determinizm i losowość współegzystują w symbiozie.
W książce nie ma co prawda ani jednego wzoru, ale nie należy ona do najłatwiejszych. Pasjonat wiedzy matematyczno-przyrodniczej i jej filozoficznych okolic połknie ją z wypiekami na twarzy, nawet z merytorycznym przygotowaniem na poziomie szkoły średniej. Szkoda jednak, że Autor nie wskazał rozdziałów trudniejszych, które bez większej szkody dla zrozumienia całości mniej zaawansowany czytelnik mógłby opuścić, bo takie, moim zdaniem, są.
 
Jak przystało na nobliwe dzieło o tematyce naukowej, książka rozpoczyna się motywem „już starożytni Grecy…”:-). Analizując fenomen przypadku, Arystoteles zaproponował następującą jego definicję: Przypadkiem jest zatem to, co się zdarza, ale nie zawsze, ani z konieczności, ani najczęściej. Dlatego też jego zdaniem nauka o przypadku nie jest nawet możliwa, (...) bo wszelka wiedza naukowa dotyczy tego, co istnieje zawsze albo najczęściej, a przypadek nie jest ani jednym, ani drugim. Tak więc już w czasach antycznych przypadek kojarzył się z brakiem racjonalności, co zdaniem Hellera utrudniło proces oswajania zdarzeń przypadkowych. Bo czy można zrozumieć coś, co nie jest racjonalne?
Mimo to proces ten miał miejsce, a jego zainicjowanie przypisuje Autor teologii (nie może być tak, żeby przypadek wyłamywał się spod rządów Opatrzności) i… hazardowi (chcąc wygrać, trzeba jakoś zapanować nad losowością przypadku). Historia tego oswajania podana jest w sposób barwny, ubogacona ciekawostkami i anegdotami, co znacznie ułatwia asymilację przekazywanej wiedzy. Śledzimy losy prekursora Geronimo Cardano, korespondencję między Pascalem i Fermatem, pochylamy się nad słynnym zakładem Pascala, obserwujemy zmagania Huygensa, Bernoulliego, Poissona, Maupertuisa, Kołmogorowa i wielu innych bohaterów tej pasjonującej historii. I dowiadujemy się, że świat przypadku wcale nie jest taki chaotyczny, taki nieprzewidywalny za jakiego powierzchownie go uważamy. Że rządzą w nim całkiem powtarzalne reguły z prawem wielkich liczb na czele. Heller puentuje to zdaniem: Świat okazuje się matematyczny nie tylko wtedy, gdy jest poddawany badaniu za pomocą deterministycznych praw mechaniki Newtona, lecz także w swoich losowych i probabilistycznych zachowaniach.
Ciekawe, że poświęcając sporo miejsca rozwojowi teorii prawdopodobieństwa, jej wszelkim odmianom (dowiedziałem się, że jest nawet nieprzemienna teoria prawdopodobieństwa) i ich zastosowaniom w fizyce, Heller dość wstrzemięźliwie odnosi się do konsekwencji, jakie w tym temacie przyniosła mechanika kwantowa. Zauważa wprawdzie, że najważniejsze jej równania nie określają ewolucji parametrów układu (pęd, położenie), lecz ewolucję ich rozkładów prawdopodobieństwa, ale nie wyrokuje, czy poziom fundamentalny świata ma naturę probabilistyczną czy deterministyczną, twierdząc tylko, że odpowiedzi na to pytanie udzieli kwantowa teoria grawitacji lub jakaś inna teoria poziomu fundamentalnego, gdy ją kiedyś wreszcie odkryjemy.
 
Równolegle Autor prowadzi filozoficzno-teologiczną refleksję nad ewolucją roli przypadku w świecie i jego relacji ze Stwórcą. Do myśli helleńskiej doktryna chrześcijańska wprowadziła nową perspektywę: świat przestał być rządzony ślepym fatum, stał się dziełem Boga całkowicie zależnym od Jego woli. No, a jaka w tej perspektywie jest rola przypadku? Przypadki, wyłomy w racjonalności mogą istnieć tylko z punktu widzenia człowieka z racji jego ułomnej znajomości (a raczej bezmiernej nieznajomości) Bożych zamiarów. Czyli taki relatywizm.
Lecz gdy teoria probabilistyczna awansowała (za sprawą Kołmogorowa) do roli jednego z kluczowych działów matematyki współczesnej, pojawiła się perspektywa jeszcze ciekawsza: przypadek przestał być wyłomem w racjonalności – stał się nie tylko twórczym elementem porządku świata, lecz również znalazł swoje miejsce w Wielkim Planie Boga.
 
W tym miejscu Heller podejmuje polemikę z dwoma myślicielami (którym chciałby tę książkę dedykować): Richardowi Dawkinsowi i Williamowi Dembskiemu. Obaj różnią się poglądem na teorię ewolucji: Dawkins uważa, że to „ślepy zegarmistrz”, który wyjaśnia wszystko; Dembski sądzi, że jest ona pełna „nieredukowalnie złożonych sytuacji”, które świadczą o Inteligentnym Projekcie.*) Mają jednak także wspólną cechę: jest nią pasja w propagowaniu swoich poglądów, stawianie na jedną kartę. Heller natomiast nie zgadza się z żadnym. Uważa, że obydwie te próby są chybione, trzeba niemałej intelektualnej ekwilibrystyki, by je utrzymać. Przypadki niczego nie wyjaśniają, bo same wymagają wyjaśnienia. Są tak subtelnie wplecione w strukturę Wszechświata, że bez niej tracą sens i nie mogą istnieć. A odwoływanie się do szczególnych miejsc w strukturze Całości jako śladów Projektanta jest dla tego Projektanta zniewagą dokładnie z tego samego powodu, dla którego trzeba odrzucić wyjaśniającą moc czystych przypadków.**)
A co nam, jako trzecie wyjście, proponuje Michał Heller? Matrixa! Konkretnie wprowadza metaforycznie pojęcie Wielkiej Matematycznej Matrycy, którą utożsamia z Einsteinowskim Zamysłem Boga (the Mind of God). Autor przyznaje, że z chęcią nazwałby ją Inteligentnym Projektem, gdyby ta nazwa nie została skompromitowana (uważam, że to za mocne słowo, bardziej na miejscu byłoby: „gdyby się tak, wskutek zawłaszczenia przez kreacjonistów, źle nie kojarzyła”).
W Matrycy, rozumianej jako zespół praw rządzących Wszechświatem, jest miejsce zarówno na mechanizmy deterministyczne jak i probabilistyczne. Jedne i drugie cechują się powtarzalnością i pozwalają ująć zachodzące w świecie zjawiska w ryzy racjonalności, choć każde w nieco inny sposób.
Jeśli człowiek ma wolną wolę, to Wielka Matryca musi ją w obrębie Wszechświata umożliwiać. Zatem – wnioskuje Heller - przypadki nie są klęską Matrycy, lecz jej bardzo subtelną strategią. Siła Wielkiej Matrycy polega na tym, że każdy, kto chce wykazać, że jej nie ma, lub ograniczyć jej skuteczność, jeżeli tylko posługuje się racjonalnymi argumentami, sam korzysta ze środków, które dostarcza Matryca.
Z tego też powodu pragnę zachęcić do lektury tej książki wszelkiej maści ateistów; w szczególności tych, którzy wiarę mają za relikt ciemnogrodu.
 
Wydawnictwo: Copernicus Center Press
Rok wydania: 2012
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Format: 12.5x19.5cm
Język: polski
Ilość stron: 332
ISBN: 9788378860051
 
_____________________________________
*) zob. mój esej Szukając metki producenta 
**) Podobną myśl zawarłem w eseju Fizyka cudów, pisząc, że nie jest do zaakceptowania Stwórca - Wieczny Majsterkowicz muszący raz po raz interweniować w świat, przypominając w tym konstruktora telewizora, w którym dla zmiany kanałów należałoby za każdym razem wymieniać podzespoły. 
tsole
O mnie tsole

Moje zainteresowania koncentrują się wokół nauk ścisłych, filozofii, religii, muzyki, literatury, fotografii, grafiki komputerowej, polityki i życia społecznego - niekoniecznie w tej kolejności.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie